11 listopada to na świecie przede wszystkim święto zakończenia I wojny światowej – czteroletniego koszmaru, w którym bitwom zdarzało się trwać do prawie roku i pochłaniać milion poległych. Żeby więc uczcić tę rocznicę i pozostać w napoleońskich klimatach, kilka słów o udziale potomków rodziny cesarskiej w Wielkiej Wojnie.

Zacznijmy od cesarzowej wdowy, Eugenii. Jakkolwiek wypada ocena jej wpływu na politykę II Cesarstwa, nie sposób jej odmówić najwyższych pochwał jako człowiekowi. W chwili wybuchu I wojny Eugenia miała 88 lat i od dawna żyła spokojnie w Anglii. W roku 1873 zmarł jej mąż (Napoleon III), w roku 1879 zginął jedyny syn. W 1901 zmarła przyjaciółka – królowa Wiktoria. Wiekowa Eugenia miała wszelkie prawo wycofać się z życia – i w zasadzie to uczyniła, podróżując incognito po Europie lub zamykając się w swojej podlondyńskiej posiadłości. A jednak po wybuchu I wojny światowej zamieniła pałacyk w Farnborough w szpital dla rannych żołnierzy i osobiście ich odwiedzała. Z Brukseli przybył wtedy do Londynu książę Victor Napoléon, ówczesna głowa rodziny Bonaparte, wraz z żoną oraz dwojgiem malutkich dzieci (syn miał się później zasłużyć w drugowojennym ruchu oporu, ale to osobna historia). Zarówno ponadpięćdziesięcioletni książę Victor jak i księżna Clémentine pomagali w prowadzeniu tego szpitala.
Na frontach pierwszowojennych zasłużyli się natomiast przede wszystkim potomkowie Joachima Murata, szwagra Napoleona przez małżeństwo z Karoliną Bonaparte, marszałka i króla Neapolu. A jednocześnie – przez matkę – potomkowie marszałka Michela Neya.

Louis Murat Grób Louisa Murata w Lihons
Aż ósemka rodzeństwa, dzieci piątego księcia Murat, wzięła udział w wojnie. I celowo napisałam „ósemka rodzeństwa”, jako że oprócz siedmiu synów także córka, Marguerite Murat, brała czynny udział jako pielęgniarka. Jej mąż, potomek napoleońskiego generała i malarza Louisa-François Lejeune’a, którego poślubiła tuż przed wojną, zginął w 1914 roku. Trzej bracia, w tym głowa rodu, Joachim (szósty książę), byli zawodowymi kawalerzystami jak sławny przodek. Najstarszy był także komendantem jednego z fortów w Verdun, a potem tłumaczem w sztabie brytyjskim. Jeden, Louis, zaciągnął się jako ochotnik do piechoty i poległ w 1916 roku nad Sommą. Kolejny, Alexandre, był artylerzystą i wsławił się niezwykłą precyzją w osobistym kierowaniu ostrzałem – zupełnie jak cesarski pra-wujek. Najmłodszy, Gérôme, był lotnikiem – strącony w 1918 roku nad Wogezami stracił jedną nogę, ale żył następnie prawie sto lat i zmarł pod koniec XX wieku. Za wyjątkiem jednego kawalerzysty, o którym za chwilę, wszyscy służyli na froncie zachodnim.
Mamy jednak też Muratów na froncie wschodnim.

Przede wszystkim jest to należący do młodszej linii Louis Napoléon Achille Charles, którego matką była gruzińska księżniczka Salomé Dadiani, córka ostatniej regentki Mingrelii przed aneksją tej prowincji przez Rosję w 1866 roku (historia skomplikowana, nie na tę notkę). Książę służył na przełomie XIX i XX wieku w armii III Republiki jako kirasjer, a następnie dzięki koneksjom matki zaciągnął się do armii carskiej podczas wojny rosyjsko-japońskiej 1904-05. Następnie wyjechał do Argentyny, ale wrócił do Rosji na wieść o wybuchu wojny w 1914 roku i zaciągnął się z powrotem do wojska. Po rewolucji pozostał w armii białych i walczył w Karpatach, ale po wojnie wrócił do Francji, gdzie pracował jako tłumacz.

Na Bałkanach walczył natomiast Paul Murat, jeden z kawalerzystów z wspomnianej siódemki braci. Opowieść o zdobyciu w 1916 roku Monastiru (dzisiejsza Bitola w państwie nazywającym się od bieżącego roku Republiką Północnej Macedonii) przypomina legendarne wyczyny sławnego przodka: „Po tym jak zmusił do ucieczki armię bułgarską, przejeżdżając galopem przez miasto, opanował pożary wzniecane przez nieprzyjaciela, co pozwoliło wejść do miasta piechocie”. W późniejszym życiu zajął się głównie ochroną ptaków we Francji – a ornitologia też już wcześniej była obecna w cesarskiej rodzinie, ale o tym innym razem.
Potomkowie króla Neapolu zdominowali fronty Wielkiej Wojny, jeśli chodzi o udział w niej napoleonidów, niemniej warto przypomnieć, że nie byli jedynymi. W I wojnie walczyli również potomkowie marszałków (niektórzy wręcz nazywający się dokładnie jak przodkowie): André Masséna (kawalerzysta, następnie artylerzysta, następnie czołgista), René Reille-Soult (kawalerzysta), Louis Joseph Suchet d’Albufera (szofer generała Joffre’a oraz fotograf wojenny), Alexandre Berthier (oficer piechoty, zginął na wojnie), a także dwaj potomkowie Napoleona I przez Aleksandra Walewskiego: Charles Walewski (zawodowy oficer) i André Walewski (ochotnik).
[…] tej notce natomiast – co nieco o czynnym udziale wiekowej Eugenii w pomocy rannym żołnierzom podczas […]
PolubieniePolubienie