Coś ty uczynił światu, Napolionie,
C. K. Norwid, „Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie?”
Że cię w dwa groby zamknięto po zgonie,
Zamknąwszy pierwej?
15 grudnia 1840 roku spełniło się ostatnie życzenie Napoleona wyrażone w testamencie: Je désire que mes cendres reposent sur les bords de la Seine, au milieu de ce peuple français que j’ai tant aimé (Pragnę, aby moje szczątki spoczęły na brzegu Sekwany, pośród ludu francuskiego, który tak kochałem). W rocznicę „retour des cendres” mówi się o tej dacie, czasem wspomni się o tym, że znany dziś z Les Invalides grób powstał później. Rzadko jednak mówi się o tym, że projekt triumfalnego powrotu cesarza do Francji, zrealizowany przez króla Ludwika Filipa za namową premiera i historyka Rewolucji i Cesarstwa, Adolphe’a Thiersa, miał długą historię i nieoczywisty kontekst.
Kiedy najpierw generał Bertrand natychmiast po śmierci cesarza, a następnie Gaspard Gourgaud po powrocie z wyspy wygnania w lipcu 1821 roku, składali petycje w sprawie pochowania cesarza we Francji, były to oczywiście jedynie demonstracje o charakterze polityczno-propagandowym. W Anglii wprawdzie nastroje publiczne były dalekie od antynapoleońskich (cesarz zdążył stać się tragicznym romantycznym bohaterem), a oficjalne stanowisko rządku z 1822 roku mówiło, że „prochy Napoleona zostaną oddane, jesli tylko rząd francuski wyrazi takie pragnienie”, ale na przeszkodzie stał właśnie rząd francuski.
Ludwik XVIII, ledwie okrzepły na tronie i nękany nieustannymi mniej lub bardziej poważnymi spiskami sympatyków cesarstwa, nie mógł pozwolić sobie na taki gest, zwłaszcza w sytuacji, kiedy w Hiszpanii trwała liberalna rewolucja, którą za dwa lata jego wojska miały krwawo stłumić w ramach działań Świętego Przymierza.
Kwestia retour des cendres powróciła następnie po rewolucji lipcowej 1830 roku, kiedy to grupa deputowanych wniosła projekt rezolucji w kwestii pochowania Napoleona w cokole kolumny Vendôme. Początkowo nie zyskało to ani poparcia króla, ani większości parlamentarnej – w 1830 roku żył jeszcze Książę Reichstadtu, a poparcie dla Ludwika Filipa było chwiejne, jak miała pokazać kolejna rewolucja dwa lata później. Jakkolwiek więc Monarchia Lipcowa zniosła w praktyce zakaz wspominania cesarstwa, nadmierne demonstracje nie byłyby dobrze widziane.
Dopiero kiedy dziesięć lat później rządy Ludwika Filipa coraz bardziej traciły na popularności, Thiersowi udało się przeforsować ustawę o sprowadzeniu prochów Napoleona do Francji – w nadziei na pozyskanie dzięki temu szerszego poparcia dla rządu i uspokojenia nastrojów społecznych. Klimat w Anglii, w której tron objęła trzy lata wcześniej młodziutka, zapatrzona w paryską modę i skłonna do romantycznych uniesień Wiktoria, też był sprzyjający i obietnica z 1822 roku została dotrzymana.

Król Ludwik Filip wysłał więc na Świętą Helenę trzeciego ze swoich synów, księcia de Joinville, który wcale nie był entuzjastycznie nastawiony do powierzonego mu zadania. Po pierwsze, jak wynika z jego pamiętników, zazdrościł braciom udziałów w wojnach i takie „pokojowe” zadanie uważał za mniej ważne, po drugie, jego stosunek do samego Napoleona był ambiwalentny: o ile we wspomnieniach dwunastolatka z wyprawy na Korsykę pojawia się podziw dla „wielkiego człowieka”, o tyle w roku 1840 starszy o dziesięć lat książę wspomina wygnanie własnej rodziny, która nie wróciła do Francji w okresie Cesarstwa,i śmierć księcia d’Enghien. Jest jednak oczywiste, że książę rozumie polityczny kontekst decyzji ojca, a swoje zadanie wypełnia bez zarzutu. Nawiasem mówiąc, właśnie dzięki wyprawie na Świętą Helenę, książę de Joinville zapisał się znacznie trwalej w historii niż którykolwiek z jego braci.
Fregata Belle Poule (czyli Piękna Kurka) wypłynęła z Tulonu wieczorem 7 lipca 1840 roku i zawijała po drodze do wielu portów w Europie i Brazylii, gdzie młode towarzystwo księcia balowało i zwiedzało miejscowe atrakcje. Na pokładzie znajdowało się też całkiem spore grono dawnych towarzyszy wygnania Napoleona, m.in. Bertrand i Gourgaud, a także syn Emmanuela de las Cases, autora „Memoriału ze Świętej Heleny”, noszący to samo imię.
Po dziewięćdziesięciu trzech dniach podróży La Belle Poule przybyła do Jamestown, a w nocy 14/15 października 1840 w obecności dawnych towarzyszy i lekarzy, a także przedstawicieli brytyjskiego gubernatora wyspy, odbyła się ekshumacja w Dolinie Geranium. Trzy dni później fregata rozpoczęła podróż powrotną, by 30 listopada przybyć do Cherbourga.
Stamtąd, prawie tydzień później, trumna została innym statkiem (La Normandie) przewieziona do Le Havre i dalej do Val-de-la-Haye pod Rouen, skąd rozpoczęła triumfalną podróż – nadal drogą wodną, po Sekwanie, statkiem La Dorade – do stolicy. Na brzegu rzeki ustawiały się ponoć tłumy ludzi – zapewne po części istotnie z nostalgii za czasami cesarstwa, a po części, żeby zobaczyć wielkie wydarzenie, które dla tracącego popularność Ludwika Filipa było bardzo ważnym gestem propagandowym. La Dorade przypłynęła do La Courbevoie (dziś w granicach wielkiego Paryża) 14 grudnia, stamtąd ruszył kondukt do Inwalidów, gdzie następnego dnia odbyła się ceremonia pogrzebowa. Niemniej to właśnie 30 listopada cesarz powrócił do ukochanej Francji, z którą 25 lat wcześniej żegnał się z pokładu angielskiego okrętu.
Wszystkie obrazki, za wyjątkiem miniatury portretowej księcia de Joinville, z kolekcji własnej. Miniatura – z kolekcji Musée de la Marine w Paryżu.