Uczony pisze wiersze czyli czego można się dowiedzieć przez przypadek

Przyznam szczerze: do dziś nie słyszałam o istnieniu Feliksa Pawła Jarockiego. Natrafiłam na niego, przeglądając na francuskiej wikipedii zestawienia tego, co się wydarzyło 14 stycznia w XVIII i XIX wieku. I tam stało, jako żywo: 1790 Feliks Paweł Jarocki, zoologiste polonais. Różnojęzyczne notki wikipediowe są raczej skąpe: urodzony w Pacanowie w 1790 roku, zmarł w 1865, profesor zoologii na Królewskim Uniwersytecie Warszawskim (a konkretnie także na Uniwersytecie Królewsko-Aleksandrowskim, bo tak się ta uczelnia nazywała w 1830 roku, a następnie zapewne w Szkole Głównej Warszawskiej, w którą zamieniono większość wydziałów uniwersytetu po jego zamknięciu po powstaniu listopadowym). Kilka zdań o zainteresowaniach i osiągnięciach naukowych, trochę o założonym przez Jarockiego w 1818 roku Gabinecie Zoologicznym (głównie liczby, bo niewątpliwie ponad 65 tysięcy eksponatów robi wrażenie), o głównym sześciotomowym dziele pt. Zoologia czyli zwierzętopismo ogólne podług naynowszego systemu ułożone (1821-1838). Informacja o członkostwie towarzystw naukowych wielce niepełna, bo wymienia tylko warszawskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk, podczas gdy na stronie tytułowej Pism rozmaitych z 1830 roku wymienione są odpowiednie socjety z Jeny, Krakowa, Lipska, Moskwy, Berlina, etc. Da się też w internecie wyszukać artykuł, którego autor szukał śladów pobytu Jarockiego w Paryżu.

W większości dostępnych notek biograficznych jest też parę słów o tym, że w 1828 roku zabrał osiemnastoletniego Fryderyka Chopina do Berlina, dokąd udawał się na kongres naukowy. Dla Chopina było to doświadczenie bardzo ważne: nie tylko pierwszy wyjazd zagraniczny, ale i możliwość zapoznania się z wielkimi dziełami muzycznymi, wystawianymi w pruskiej stolicy. A także spotkanie z Aleksandrem Humboldtem. Ale w biografii Chopina nawet z tej okazji Jarocki jest jedynie przypisem. Niewiele więcej znajdziemy w tych biogramach – bo pewnie wiele więcej nie wiadomo, trzeba by szukać po archiwach.

Jarocki, jak wynika ze szczątkowych informacji, które da się powynajdywać w sieciowych zasobach, był przede wszystkim taksonomem, zajmował się głównie ssakami, ptakami, owadami i pająkami. Kilka gatunków ptaków (a także jakiś rodzaj pcheł) nosi jego imię. Ciekawe, czy znał w związku z tym prace swojego współczesnego, Charlesa-Luciena Bonapartego (1803-1857), bratanka cesarza, jednego z najważniejszych ornitologów XIX wieku?

Żubr, ilustracja do Pism rozmaitych, t. II, Jarockiego (Warszawa 1830)

W kwestii jego osiągnięć naukowych też tak naprawdę trudno ustalić coś konkretnego. Polska wikipedia podaje, że wyróżnił rząd torbaczy wśród ssaków, ale zarówno hasło o torbaczach oraz innojęzyczne biografie, a także wyszukiwanie artykułów naukowych o tym milczą i nie udało się tego zweryfikować (na przekopywanie się przez sześć tomów Zoologii nie mam czasu). Z kolei francuska wikipedia podaje, że Jarocki należał do grona naukowców, którzy zapoczątkowali prace nad odtworzeniem tura, co miało doprowadzić w końcu do powstania tzw. bydła Hecka (a raczej Hecków, bo na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku wyhodowali je w Niemczech dwaj bracia, Heinz i Lutz Heckowie). I tu już przynajmniej ślady zainteresowań Jarockiego turem dają się znaleźć w publikacjach z jego czasów, np. Biblioteka Warszawska (taki trochę ówczesny Reader’s Digest) z roku 1848 w artykule o turach wymienia Jarockiego jako „najnowszego badacza na tem polu”. Zdradza nawet co nieco z warsztatu naukowego: ewidentnie zoolog odnalazł podobieństwa w upodobaniu do spożywania konkretnych roślin między turami (na podstawie przekazów ustnych) i żubrami żyjącymi w Puszczy Białowieskiej.

Bo to przynajmniej jest pewne: Jarocki badał faunę puszczy, także w kontekście historycznym. W książce poświęconej Białowieży w czasach królewskich możemy przeczytać, że badał m.in. populację jeleni, która tam się dramatycznie zmniejszyła w XVII i XVIII wieku na skutek ochłodzenia klimatu. Jarocki badał m.in. poroża jeleni wydobywane z rzek, aby szacować ich dawną populację.

Co ciekawe, jego wspomniane wyżej zwierzętopismo ogólne nie jest całkowicie przestarzałe, doczekało się bowiem cytowania w artykule z 2019 roku, poświęconym jakimś szczegółowym zagadnieniem taksonomii ptaków z rodziny tanagrowatych. Na dodatek ten artykuł, napisany po angielsku, wśród którego autorów nie ma ani jednego polskiego nazwiska, pięknie cytuje dzieło z 1821: „Dziób ostro kończysty, cokolwiek zgięty. Żuchwy sczęki spodniey przy nasadzie bardzo mało zgrubiałe”.

Jest coś jeszcze. Coś tak bardzo charakterystycznego dla dawniejszych epok, dziś coraz rzadziej spotykanego. I nie chodzi nawet o to, że rozprawa o „parney machinie Watta” z roku 1814 może być jedną z pierwszych na ten temat w Polsce, a świadczy o szerokich horyzontach zainteresowań. Otóż Feliks Jarocki parał się również literaturą. Tłumaczył mało znane dramaty dla teatru, przekładał i pisał wiersze (od ok. 1807, jak wynika z jednego z odautorskich przypisów) – i wydał te wiersze. Właśnie w dwutomowych Pismach rozmaitych, które przywołałam wcześniej, a które na stronie tytułowej wyliczają wszystkie naukowe tytuły.

Większość poetyckiej twórczości stanowią przekłady i adaptacje poezji obcej, od antyku po wiek XVIII (nie zawsze publikowane z podaniem oryginalnego autorstwa, tak nawiasem mówiąc). Ciekawsze są „Śpiewy i listy oryginalne” – żadna wielka poezja, ale dla miłośników epoki ciekawostką będzie otwierający zbiór wiersz poświęcony pamięci pułkownika Sobolewskiego „pod Almonacyd poległego w 1809 roku” [Maciej Sobolewski, 1781-1809, istotnie poległy pod Almonacid; wielu moich czytelników zapewne wie o nim znacznie więcej niż ja]. Niewykluczone zresztą, że wiersz był napisany bliżej przywoływanych wydarzeń, bo porównanie Sobolewskiego do tebańskiego wodza Epaminondasa bardziej pasuje do klasycyzmu epoki napoleońskiej niż romantycznego roku trzydziestego. Bez dalszych kwerend nie wiadomo, czy Jarockiego łączyło akurat z Sobolewskim coś więcej – znajomość, przyjaźń, pokrewieństwo?

A może w biografii Jarockiego jest jakieś zaangażowanie w wydarzenia roku 1809 w Księstwie Warszawskim i Galicji? Wiersz „Weteran i Pielgrzym” przywołuje oblężenie Sandomierza – epizod wcale nie najsłynniejszy z tej kampanii – wraz z licznymi szczegółami, jakby było ono dobrze znane autorowi. Z punktu widzenia wielbiciela antyku i klasycyzmu z kolei szczególnie ciekawy jest wiersz „Dyoklecyjan”, w którym ten cesarz, któremu później przypisano czarną legendę, pokazany jest zgodnie z tym, jak postrzegali go starożytni: jako przede wszystkim mądry władca, który na starość odsuwa się od rządów, by spokojnie przeżyć „emeryturę”.

Wśród tłumaczeń wyróżnia się całkiem zgrabna, choć nieco przegadana parafraza słynnego epigramatu Pope’a o Newtonie (to skądinąd jeden z przykładów niepodawania przez Jarockiego autorstwa oryginału):

EPITAPH XII FOR SIR ISAAC NEWTON
Nature and Nature’s laws lay hid in night:
God said, Let Newton be! and all was light.

NEWTONOWI
Jeszcze się ciemność znaydowała wszędzie,
Dzieło Wszechmocy ukryte leżało;
Rzekł Bóg przedwieczny: Newton niechay będzie!
A w tem momencie wszystko zajaśniało.

Warto też zacytować jakże aktualną diagnozę pewnego typu literatury (to jest umieszczone w zbiorze także złożonym głównie z przekładów, ale tu nie znam oryginału):

O ROMANSACH
Wszystkie książki romansowe
Są tak korzystne, jak owe
Potrawy z piany jajeczney zrobione:
Z pozoru są bardzo znaczne,
A w jedzeniu dosyć smaczne;
Ale człek głodny, skoro są zjedzone.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s