Pakowacz Jej Cesarskiej Mości

Vuitton w latach ’60

Co łączy walizki, rozwój środków transportu, cesarzową Eugenię i świat wielkiej mody? Jedno nazwisko: Louis Vuitton (1821-1892).

Pochodził z maleńkiej miejscowości Anchay w Jurze, w dzieciństwie uczył się od ojca fachu stolarza i młynarza. W wieku mniej więcej piętnastu lat – wg rodzinnej tradycji uciekając przed macochą wysługującą się najstarszym synem męża – piechotą ruszył do Paryża (420 km!), by szukać tam szczęścia. I znalazł je, choć kiedy w 1837 roku zatrudnił się jako jeden z setek, jeśli nie tysięcy pakowaczy w stolicy, nic nie zapowiadało spektakularnego sukcesu. Co ciekawe, na liście pakowaczy i wytwórców bagaży w „Almanachu paryskim” znalazł się dopiero w 1855 roku, kiedy jego kariera właśnie nabierała wielkiego przyspieszenia.

W dobie wzrastającej mody na podróże pakowacze – umiejący sprawnie pomieścić w kufrach i skrzyniach ogromne ilości bagaży, jakie wówczas ze sobą wożono (np. dość powszechnie pościel, a także sprzęty domowe) – byli jednym z najpowszechniejszych zawodów. Pakowacz musiał nie tylko umieć zadbać o cenne tkaniny, ale także np. rozmontować i zabezpieczyć część przedmiotów, jak choćby lampy. Paradoksalnie Louis Vuitton (jeden z kilku zarejestrowanych pakowaczy tego nazwiska, pochodzących z różnych rejonów Francji, z czego jeden był jego krewnym i prawdopodobnie ułatwił kuzynowi paryskie początki) miał przyczynić się do upadku tej profesji.

Jako pakowacz młody Vuitton przyglądał się konstrukcji skrzyń i kufrów, uczył się je wyrabiać. W 1854 roku za namową żony, Clémence-Émilie Parriaux, założył własny sklep z bagażami w pobliżu place Vendôme w centrum Paryża. Niemal jednocześnie Napoleon III zatrudnił go jako pakowacza dworu cesarskiego. A było co pakować: krynoliny właśnie robiły się coraz większe, no i możni owego świata wozili ze sobą wszędzie mnóstwo bibelotów oraz innych mniej lub bardziej przydatnych luksusowych drobiazgów.

Lata czterdzieste, kiedy Vuitton terminował, i pięćdziesiąte, kiedy zaczynał robić wielką karierę jako Dostawca Jej Cesarskiej Mości, to czas szybkiego rozwoju transportu: kolej i statki parowe umożliwiły ludziom szybkie i wygodne podróżowanie. Louis zaś postanowił dać im wygodny i praktyczny bagaż. Jego wynalazek zrewolucjonizował podróże, a zawód pakowacza zaczął odchodzić do historii. Vuitton wymyślił bowiem rzecz banalnie prostą, ale rewolucyjną: skrzynię, która od stosowanych dotychczas powszechnie bagaży różniła się drobnym szczegółem: miała wszystkie ścianki proste, co ułatwiało układanie i przewożenie większej liczby sztuk w wagonach. Czyli to, co dziś nazywamy walizką. Wcześniej królowały modele z wypukłym wiekiem – podróżni wierzyli, że dzięki temu unikną stawiania cudzych bagaży na swoich, nie wiedzieli jednak, że obsługa pociągów czy dyliżansów układała je często na boku, dla zaoszczędzenia miejsca.

Model zwany „gris Trianon” (od koloru tkaniny obicia) został zaprezentowany w 1856 roku jako rewolucyjny bagaż, także z powodu eleganckiego jasnego obicia – dotychczas wśród bagaży królowała posępna czerń lub kolory pokrewne. Jako dostawca dworu, nastawiony głównie na bogatych klientów, Vuitton skupił się na elegancji i luksusie swoich wyrobów, choć część modeli była przeznaczona także dla średnio zamożnej klienteli zyskujących właśnie popularność domów towarowych.

Ulepszenia wprowadzane przez Vuittona wydają się bardzo proste, ale wiele rewolucyjnych wynalazków sprawia takie wrażenie po latach. Na przykład skórę, którą podbijano jedwabiem, co nie było w stanie zlikwidować przenikającego wszystko zapachu, zastąpił lekkim drewnem topolowym podklejonym płótnem. W środku walizki projektował przegródki na drobiazgi, wprowadził solidne okucia połączone z wzmocnieniami z cienkich deszczułek, i wygodne zamki. Kufro-walizki pana Vuittona, które miały różne rozmiary i proporcje, zyskały gigantyczną popularność w momencie pojawienia się wagonów sypialnych (1865), gdzie bagaże po raz pierwszy umieszczano w tym samym miejscu co pasażerów – w dodatku na dość ciasnych półkach, dla których płaski kształt był idealny.

Wkrótce firma państwa Vuittonów przeniosła się do podparyskiej miejscowości Asnières-sur-Seine, do dużego domu i warsztatu, gdzie zaczęła się wielka historia marki (a dziś mieści się jej muzeum). Żona przez całe życie stanowiła dla Louisa nie tylko miłość życia, ale i ważnego partnera biznesowego: zbierała dla niego informacje o tym, co podoba się klientkom różnego rodzaju sklepów, także wielkich magazynów, które właśnie się pojawiły, inspirowała modele, wśród których były zarówno wysokie kufry dla dam, z szufladkami na różne różności, jak i maleńkie płaskie „nesesery” używane podczas niedzielnych wypadów za miasto.

I jeszcze mała ciekawostka: pierwsze podróbki pojawiły się już w latach sześćdziesiątych, a produkował je na boku jeden z pracowników firmy…

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s