Pierwszy Konsul i ogniwo Volty

18 lutego 1745 w miasteczku Como nad jeziorem o tej samej nazwie w północnej, austriackiej wówczas Italii urodził się jeden z największych fizyków wszech czasów, Alessandro Volta. Nie pochodził z rodu uczonych, ale od dzieciństwa przejawiał zainteresowanie nauką, a w szczególności uważanym wówacza za tajemnicze zjawiskiem elektryczności. Był w zasadzie samoukiem, nauki przyrodnicze zgłębiał w półamatorskim laboratorium przyjaciela, kanonika Giulio Cesare Gattoniego z pobliskiego miasteczka Torre Gatoni. Miał jednak tak duże osiągnięcia, że w 1775 roku został mianowany nauczycielem fizyki eksperymentalnej w szkole w Como, a w 1778 na uniwersytecie w Pavii. I tam właśnie dokonał największych odkryć i wynalazków. W przeciwieństwie do swojego współczesnego, Luigi Galvaniego, uważał, że nie istnieją różne rodzaje elektryczności, ale tylko jeden. Jak wielu ludzi swojej epoki nie ograniczał się do jednej dziedziny zainteresowań, ale zdołał zdobyć wszechstronne wykształcenie i między innymi napisał długi poemat łacińskim heksametrem o fizyce i chemii, a także nieco krótszy, poświęcony zdobywcy Mont Blanc, Horace’owi de Saussure.

W 1801 roku, konkretnie 7 listopada, prezentował swój wynalazek „stosu elektrycznego” (ogniwa) w Institut de France, w obecności ówczesnego Pierwszego Konsula Napoleona Bonaparte. Został następnie odznaczony złotym medalem za zasługi naukowe, a po utworzeniu przez Napoleona, już jako cesarza Francuzów Królestwa Italii, otrzymał kolejno w 1805 roku pensję roczną, order kawalerski Legii Honorowej i włoski (lombardzki) order Korony Żelaznej, w 1809 tytuł senatora Królestwa Italii, a w 1810 tytuł hrabiowski tego królestwa.

Ogniwo Volty w Musée des Arts et Métiers w Paryżu

Ciekawe świadectwo zainteresowania Pierwszego Konsula, a może i Cesarza, „maszyną elektryczną”, znajdujemy w korespondencji wybitnego brytyjskiego fizyka Michaela Faradaya. Jego przyjaciel John Ashburner tak pisze w liście z 3 stycznia 1837: „Wiem tyle o tej maszynie, że pewnego dnia w roku 1818 wybrałem się na aukcję Stewarta na Piccadilly, żeby nabyć trochę aparatury z ruchomości po zmarłym G. J. Singerze, autorze Book on Electricity i wykładowcy tych zagadnień. Nie zamierzałem kupować tej maszyny, ale kiedy prowadzący aukcję uniósł młotek nad trzydziestoma funtami, zalicytowałem i stałem się jej właścicielem za trzydzieści dwa funty. Podobno należała ona do Garnerina, a ten aeronauta przywiózł ją z Paryża (…). Podobno właśnie Garnerin kupił tę maszynę w Paryżu, niedługo po Stu Dniach. Oryginalnie miała ona należeć do Napoleona, który nakazał budowę trzech takich w podobnych rozmiarach – z czego dwie ofiarował instytucjom publicznym. Podczas wizyty w Paryżu rozpytywałem o te dwie i widziałem jedną, podobną do mojej, w Ecole de Medicine. Nie pamiętam, czego dowiedziałem się o drugiej, ale z pewnością potwierdzało to opowieść”. Czy były to maszyny zbudowane na wzór tej, którą prezentował Pierwszemu Konsulowi Volta? Czy gdyby pokój w Europie zapanował na dłużej, uczeni z Politechniki zdołaliby dużo wcześniej znaleźć praktyczne zastosowanie dla ogniwa elektrycznego? Epoka napoleońska zna wiele takich wynalazków, które miały czekać na „wdrożenia” jeszcze wiele dekad.

Prezentacja wynalazków związanych z elektrycznością przed Pierwszym Konsulem, żywo zainteresowanym osiągnięciami naukii i techniki, została uwieczniona w XIX wieku na dwóch obrazach, które następnie krążyły w popularnym obiegu w różnych wariantach. Pierwszy z nich to fresk Nicoli Cianfanellego znajdujący się w tzw. Tribuna di Galileo, zbudowanym w 1841 aneksie florenckiego Museo della Specola, będącego muzeum nauki. Drugi to obraz Giuseppe Bertiniego z 1897, znajdujący się w muzeum Volty w jego rodzinnym mieście.

Oba prezentują mało oryginalny artystycznie styl malarstwa historycznego XIX w., chodzi tu raczej bowiem o rodzaj dokumentalizmu: pokazanie z jednej strony wydarzenia o charakterze naukowym, z drugiej – zainteresowania nowinkami technicznymi wspinającego się właśnie na wyżyny władzy w Europie polityka, który w czasie powstawania tych obrazów owiany był już przede wszystkim legendą romantycznego wygnańca. Zwłaszcza fresk Cianfanellego powstawał w czasach, kiedy legenda napoleońska nabrała szczególnej mocy i znaczenia: w 1840 r. miał miejsce retour des cendres – sprowadzenie prochów Napoleona ze Św. Heleny do Paryża i uroczysty pogrzeb w Les Invalides, a jednocześnie w Italii nabrzmiewały tendencje zjednoczeniowe, dla których wydarzenia epoki napoleońskiej miały szczególny symboliczny wymiar.

Kompozycyjnie ciekawszy jest fresk Cianfanellego: całość wpisana jest w łuk wymuszony architekturą pomieszczenia, ale zarazem obraz powtarza ten element aranżacji w ukazanym wnętrzu, wpisując ustawioną centralnie postać naukowca zarówno w ten namalowany element architektoniczny, jak i w ten realny. Bonaparte ukazany jest na pierwszym planie, ale jest tylko widzem.

Obraz Bertiniego odwraca tę kompozycję: tu w centrum znajduje się Pierwszy Konsul, stojący tuż przed znajdującym się w tle w niszy antycznym posągiem (prawdopodobnie przedstawiającym muzę). Wszyscy zgromadzeni, za wyjątkiem dokumentującego scenę rysownika, stoją (Volta niemalże tyłem do widza), co sprawia, że kompozycja jest bardziej monotonna.

Interesujące na tych obrazach jest ukazanie samego Alessandra Volty: wydaje się, że u Cianfanellego sportretowany jest tak, jak mógł istotnie wyglądać w roku 1801, kiedy miał 56 lat (na przełomie XVIII/XIX w. nie był to jeszcze wiek naprawdę podeszły), podczas gdy Bertini pokazał go niemalże jako sędziwego starca, na dodatek w przestarzałej peruczce, mimo iż portrety z epoki wskazują, że Volta perukę porzucił, zgodnie z modą okresu Konsulatu i Cesarstwa. Również Bonaparte ma tu jeszcze uczesanie sprzed objęcia stanowiska Pierwszego Konsula. Takie ujęcie jest tym bardziej dziwne, że pozostałe kostiumy zostały odmalowane z dość dużą dbałością o szczegóły (podobnie jak meble i dekoracja ścian), mimo pewnej schematyzacji: np. strój Napoleona oddaje w ogólnym zarysie mundur z roku 1800 spod Marengo, uwieczniony na słynnym portrecie Andrei Appianiego. Popularnych wariantów doczekał się głównie prostszy w wyrazie obraz Bertiniego.

Ciekawym, choć lekko absurdalnym wariantem jest powyższy, którego autorstwa na razie nie udało mi się ustalić. Widzimy tu grupkę dam, obserwujących eksperyment, co oczywiście nie jest całkiem niemożliwe, ale przede wszystkim Bonaparte jest tu ukazany w mundurze pułkownika gwardii, czyli stroju charakterystycznym dla okresu Cesarstwa (po 1804), a nie Konsulatu. Volta za to ubrany jest wedle cywilnej mody męskiej ok. 1801 roku, choć z lekkim ukłonem w stronę staroświeckości (culottes czyli spodnie do kolan).

Żaden z tych obrazów nie prezentuje wielkiej wartości artystycznej, wszystkie stanowią natomiast interesujący dokument percepcji zarówno nauki przez sztukę, jak i postaci Napoleona jako człowieka zainteresowanego nowoczesnością i nauką, więc jako takie je tu prezentuję.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s