Zakaz czy pozwolenie? O paniach w spodniach słów kilka

Ponieważ jednym z najpopularniejszych memów jest ten, że „Napoleon nienawidził kobiet”, może czas wziąć tego byka za choćby koniuszek jednego z rogów. Mianowicie poruszyć kwestię (nie)noszenia przez kobiety spodni.

Otóż przede wszystkim ubijmy od razu podstawowy mem, jakoby Napoleon osobiście wydał kobietom zakaz noszenia spodni. Niewątpliwie był on control freak i nie przypadkiem za jedną z przyczyn słabości i kryzysu Cesarstwa uważa się fakt, że człowiek, który potrafił doskonale delegować większość spraw osobom kompetentnym, uważał za konieczne akceptować osobiście ważne akty prawne, przez co niepotrzebnie podróżowały one po całej Europie, zanim weszły w życie. Niemniej nie oznacza to jeszcze, że osobiście pisał kodeksy prawne i formułował dekrety czy rozporządzenia. Nie oznacza to również, że wszystkie one powstawały z jego inspiracji. O części rozporządzeń zapewne nawet nie wiedział.

A kwestię kobiecych spodni we Francji regulowało (formalnie do 2013 roku!) właśnie rozporządzenie, wydane 16 brumaire’a roku IX (7 listopada 1800) przez prefekta paryskiej policji, Louisa Nicolasa Dubois. Co ciekawe, zostawiało ono furtkę – kobiety mogły nosić męski strój pod warunkiem uzyskania pozwolenia. Wrócimy do szczegółów. Na razie, ponieważ udało mi się dotrzeć do całego tekstu, oto on:

Prefekt Policji,
Powiadomiony, że wiele kobiet się przebiera [za mężczyzn], i przekonany, że żadna z nich nie porzuca obyczajów swojej płci z powodów innych niż zdrowie;
Mając na uwadze, że kobiety w męskim przebraniu są wystawione na nieskończenie wiele nieprzyjemności, w tym pogardliwe zachowanie agentów policji, jeśli nie mają przy sobie odpowiedniego pozwolenia, które mogłyby pokazać na życzenie;
Mając na uwadze, że takie pozwolenie powinno być jednolite, a że do dziś różnego rodzaju zaświadczenia były wydawane przez różne władze;
Mając wreszcie na uwadze, że kobiety, które po opublikowaniu niniejszego rozporządzenia będą się ubierały po męsku, nie spełniwszy wymaganych formalności, będą dawały powody do podejrzenia, że ich zamiarem jest nadużycie męskiego przebrania,
Zarządza, co następuje:
1 – Wszystkie zezwolenia na noszenie męskiego ubioru wydane przed dniem dzisiejszym przed podprefektów lub merów departamentu Sekwany, merów Saint-Cloud, Sèvres i Meudon, a także te, które wydała prefektura policji, zostają unieważnione.
2 – Każda kobieta pragnąca ubierać się po męsku musi stawić się w Prefekturze Policji celem uzyskania pozwolenia.
3 – Pozwolenie takie będzie wydawane na podstawie urzędowego zaświadczenia zdrowotnego z potwierdzonym podpisem, a także na podstawie zaświadczeń merów lub komisarzy policji, zawierających imiona i nazwisko, zawód i adres wnioskującej.
4 – Kobieta w męskim ubraniu, która nie dostosuje się do wymagań powyższych punktów, zostanie zatrzymana i doprowadzona do prefektury policji.
5 – Niniejsze rozporządzenie zostanie wydrukowane, rozwiedzone w całym departamencie Sekwany, a także w gminach Saint-Cloud, Sèvres i Meudon, a także rozesłane komendantom 15 i 17 dywizji militarnej, komendantowi wojskowemu Paryża, kapitanom żandarmerii w departamentach Sekwany oraz Sekwany i Oise, merom, komisarzom policji i sędziom pokoju, aby wszyscy w ramach swoich uprawnień zapewnili jego wykonanie.
Le Préfet de Police Dubois

Rozporządzenie było związane z odziedziczoną po okresie rewolucyjnym dużą liczbą kobiet noszących męskie stroje – co powszechnie w owym czasie (i od niepamiętnych czasów) było uważane za naruszanie porządku społecznego. Wyjątkiem w kwestii spodni (co niekoniecznie znaczy, że zrównania stroju męskiego i kobiecego!) w dziejach ludzkości były ludy nomadów, a konkretnie te, w których głównym środkiem transportu całej społeczności były dosiadane wierzchem konie. Jeśli do tego w takiej społeczności kobiety mogły być wojowniczkami, to zazwyczaj nosiły jakiś rodzaj spodni. Ale nawet w starożytności było to „barbarzyńską” rzadkością, a z kolei mityczne Amazonki rzadko przedstawiano w „męskich” strojach. W późniejszych epokach podobnie – przyzwolenie miały te kobiety, które z takich czy innych powodów spełniały męskie role lub wykonywały męskie zawody. Oczywiście zarówno historia jak i legenda – znów od starożytności – zna rozmaite „Nawojki”, czyli kobiety, które w przebraniu męskim dostawały się do grup społecznych dla mężczyzn zarezerwowanych, np. zyskujące dzięki temu edukację medyczną. Oczywiście wysoko postawione kobiety, jak szwedzka królowa Krystyna, mogły robić, co chciały (to zresztą akurat bardzo skomplikowana sprawa i nie na ten blog, bo Krystynę jako przyszłego „króla” wychowywano po męsku, jej erotyczne skłonności przysparzały jej kłopotów, a na dodatek część legendy o męskich strojach upowszechnił film z Gretą Garbo). No i mamy też dane o wielu osobach ewidentnie transpłciowych, z najsłynniejszym Chevalier d’Éon na czele, ale to osobna historia.

W epoce nowożytnej, ale i w okresie rewolucyjno-napoleońskim czyli u progu nowoczesności, najczęstszym i najłatwiej akceptowanym powodem „travesti” był udział kobiet w wojnie jako żołnierzy – robiących to otwarcie lub udających mężczyzn. O paniach z poniższej galerii pisałam na Facebooku, przeniosę niedługo tę notkę również tutaj.

Zasadniczo strój był w dawnych czasach odrębny dla mężczyzn i kobiet i miał służyć m.in. rozróżnianiu płci. W rewolucyjnym namnożeniu się pozwoleń na noszenie przez kobiety stroju męskiego, a także noszeniu go bez odpowiedniego zezwolenia, dopatrywano się w tym 1800 roku przede wszystkim nadużyć, zagrożenia podszywaniem się pod kogoś innego i tak dalej. Można tu się zresztą podejrzewać powody m.in. ekonomicznych: panowie obawiali się konkurencji. (Osoby, w których już krew się gotuje, uprasza się o spojrzenie chłodnym okiem historyka, a nie ludzi zaangażowanych w dzisiejsze dyskusje równościowe). Dlatego Louis Nicolas Dubois wydał takie rozporządzenie, obowiązujące w całej Francji, anulujące wydane dotychczas pozwolenia, ale umożliwiające staranie się o nowe.

Paradoksalnie rozporządzenie to wcale nie było w swoim czasie niekorzystne, bo w przeciwieństwie do innych krajów pozwalało dość łatwo uzyskać takie pozwolenie (fakt, czasowe i wymagające odnawiania co pół roku, choć nie wiem, w jakim stopniu tego akurat przestrzegano). Wymagana była opinia lekarza, jako że wyjątki miały być uzasadnione względami medycznymi, ale przykład samego Napoleona – który jeszcze jako generał, nie chcąc brać udziału w wojnie domowej w Wandei, wyłgał się od przydziału lewym zaświadczeniem lekarskim – pokazuje, że pod tym względem owe czasy nie różniły się bardzo od naszych.

Niestety w głównych Archiwach Narodowych Francji nie zachowało się wiele źródeł dotyczących damskich spodni sprzed połowy XIX w., ale ponieważ zasadniczo pozwolenie dostawało się w swoim departamencie albo i na niższym szczeblu biurokratycznym, być może szeroka kwerenda w policyjnych czy miejskich archiwach lokalnych przyniosłaby wyniki. Zachowały się głównie notatki prasowe, w większości z połowy i drugiej połowy XIX wieku, aczkolwiek jest też trochę z lat trzydziestych. Wynika z nich, że pozwolenia dotyczyły tak naprawdę bardzo różnych powodów: zarobkowych (zarówno w przypadku artystek, jak i jedynych spadkobierczyń rodzinnych biznesów). Zdarzały się też zezwolenia zbiorowe. A także „humanitarne” – wydawano je kobietom cierpiącym na hirsutyzm (nadmierne owłosienie) czyli tzw. wówczas „kobiety z brodą” – tu uwzględniano problem niezdrowej ciekawości, z jaka mogły się spotykać, ubrane po kobiecemu. (Trzeba jednak gwoli ścisłości dodać, że część z nich z własnej woli zarabiała na brodach i wiodła całkiem zadowalające życie). O znanych przypadkach transseksualizmu napiszę też osobno.

Najstarszy zachowany dokument w zachowanym dossier, wedle którego pani Catherine-Marguerite Mayer dostała pozwolenie na jazdę konną w męskim stroju, pochodzi z 1806 roku i nosi numer 167. Trudno się tu skądinąd dopatrzeć realnych powodów „medycznych”, co tym bardziej sugerowałoby, że była to formalność. Z kolei w latach trzydziestych George Sand paradowała po Paryżu w spodniach z podobnym zaświadczeniem, uzyskanym w rodzinnym departamencie Indre, a wiadomo, że preferowała męskie ubranie na miasto i do teatru ze względu na wygodę i higienę. Poza tym nie miała nic przeciwko noszeniu kobiecych ubrań i przez większość życia ubierała się w suknie. Nie będę się jednak w tej chwili rozpisywać o jej różnorakich zamiłowaniach, obyczajach i preferencjach, bo to temat na długą osobna notkę, która kiedyś się pojawi. Pozwolenie posiadała również jedna z kochanek Napoleona III, aktorka Marguerite Bellanger (1838-1886).

Dopiero pod koniec wieku XIX pojawiły się formalne próby zniesienia przepisu – czy raczej petycje o jego zniesienie (on sam zresztą stawał się coraz bardziej martwy, choć jeszcze w XX w. usiłowano go czasem przywoływać); pionierką była feministka Marie Rose Astié de Valsayre. Wiązało się to zapewne z dosłownie i w przenośni zaciskającym się gorsetem w ostatnich dekadach wieku, przy tym, że równocześnie kobiety zdobywały kolejne zawodowe bastiony zarezerwowane dotychczas dla mężczyzn, a w niektórych zawodach (i sportach) spodnie po prostu były o niebo wygodniejsze. Niemniej w 1886 roku, za III Republiki, prawo podtrzymano, m.in. w związku z protestami związków robotniczych, które bardzo niechętnie odnosiły się do praw kobiet do noszenia spodni.

Ciekawostka: rozporządzenie nie precyzuje kar dla przyłapanych na nielegalnym travesti kobiet, jeśli nie liczyć tych uwag o pogardliwych spojrzeniach agentów policji oraz możliwości doprowadzenia na komisariat. Jeśli pandemia pozwoli i zdołam dobrać się do archiwów na ten temat, poszukam, czy istnieją jakiekolwiek świadectwa karania tego wykroczenia.

Druga ciekawostka: powszechnie wiadomo, że w wielu europejskich tradycjach teatralnych bywało tak, że na scenie występowali wyłącznie mężczyźni, grając również role kobiece – najważniejszy jest tu, oczywiście, antyczny teatr grecki oraz angielski elżbietański (a więc m.in. szekspirowski). Z kolei w operze dość wcześnie pojawiają się role męskie dla głosów wysokich – śpiewane przez kastratów lub kobiety, ewentualnie w tych krajach, gdzie jak we Francji śpiew kastratów nie zyskał popularności, przepisywane na rejestr męski. Tymczasem w teatrze francuskim XIX wieku bardzo wcześnie pojawia się tradycja teatralna odwrotna: aktorek w rolach określanych jako travesti czyli dosłownie „przebierane”, ale chodzi konkretnie o role męskie. Najsłynniejsza jest oczywiście Sarah Bernhardt (1844-1923), która debiutowała w czasach II Cesarstwa, karierę zakończyła w dwudziestoleciu międzywojennym, a Hamleta, Lorenzaccia oraz Orlątko zagrała na przełomie XIX i XX wieku. Niemniej dużo wcześniej, bo od późnych lat dwudziestych XIX (!) wieku liczne role męskie grywała jedna z najsłynniejszych aktorek epoki, Virginie Déjazet (1798-1875). To ona jako pierwsza zagrała Orlątko (w zapomnianej dziś sztuce Le fils de l’homme), ale także… młodego Napoleona w sztuce równie zapomnianej, Bonaparte à l’école de Brienne (dwa ostatnie obrazki w galerii, we własnej kolekcji mam fotografię z tej sztuki).

W każdym razie – nie tylko tego rozporządzenia nie wprowadził Napoleon, ale też nie takie ono straszne, jak wygląda z punktu widzenia XXI wieku. A chodzenie w męskim stroju nie aż tak skandaliczne czy skandalizujące, jakbyśmy może chcieli to widzieć, romantyzując różne postacie z przeszłości. Aha, no i jeszcze jedno: można czasem spotkać się z opinią, że te pozwolenia były „niezwykle rzadkie”. Wspomniałam o złym stanie i niekompletności odpowiedniego zespołu w archiwach, ale ważniejsze jest co innego: nic nie wskazuje na to, żeby podań wpływało dużo, a wydanych zezwoleń było mało. Wręcz przeciwnie, wygląda na to, że ogromna większość podań była rozpatrywana pozytywnie. Po prostu najwyraźniej zapotrzebowanie nie było bardzo duże.

Reklama

One comment

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s