Z okazji Światowego Dnia Małego Księcia (skądinąd jednej z najbardziej ukochanych książek mojego dzieciństwa) znów parę słów o Orlątku, a nawet w sumie o dwóch.
Istnieje bowiem teza, że postać Małego Księcia jest w jakimś stopniu zainspirowana postacią Księcia Reichstadtu. Tezę tę, niestety nierozwiniętą w dłuższe analogie czy rozważania, znajdujemy w naukowym artykule poświęconym Małemu Księciu:

Jedno z dwóch kluczowych przedstawień małego księcia to rysunek wykonany „z pamięci” przez pilota, który wkrótce po spotkaniu małego księcia mówi: „Oto najlepszy z jego portretów, jaki udało mi się później zrobić. Oczywiście mój rysunek jest znacznie brzydszy od modela”. Ten portret małego księcia, stojącego pewnie w wysokich butach, z ręką wspartą na rękojeści szpady, otulonego ceremonialnym płaszczem, łączy w sobie delikatność dzieciństwa z kruchym lecz władczym wyglądem Orlątka, Księcia Reichstadtu i Króla Rzymu, syna Napoleona I i Marii Luizy, który zmarł tragicznie w wieku dwudziestu jeden lat.
C. Malarte-Feldman, „The Taming of the Two: Antoine de Saint-Exupéry’s Little Prince”. W: Beyond Babar: The European Tradition in Children’s Literature”, red. S. L. Beckett, M. Nikolajeva, Lanham MA / Toronto / Oxford (Scarecrow Press) 2006, s. 38.
Autorka przywołuje w angielskim tekście francuski tytuł sztuki Rostanda, L’Aiglon, ale nie rozwija wątku teatralnego, który wydaje się kluczowy. W tym „oficjalnym” wizerunku Małego Księcia narysowanym przez Antoine’a de Saint-Exupéry’ego, można dopatrzeć się przede wszystkim podobieństwa do fotografii aktorek i aktorów grających Orlątko. Uwagę zwraca chociażby charakterystyczny biały mundur – biały wraz ze spodniami, jak teatralne kostiumy Orlątka, niezgodne z regulaminowymi kolorami munduru noszonego przez Księcia Reichstadtu jako oficera w pułku Gustava Vasy (granatowe spodnie z haftem). Do tego złote włosy, o których nawet mówi się w tekście, a złota pszenica będzie lisowi przypominać o przyjacielu.





I jeszcze ta gwiazda nad głową – z jednej strony to oczywiście dom Małego Księcia, z drugiej jednak nasuwa się pytanie, czy to nie aluzja do „gwiazdy julijskiej” (cezariańskiej), znanej z cesarskiej ikonografii rzymskiej, ale też bardzo mocno obecnej w ikonografii napoleońskiej, w tym Orlątka? No i sama postać Małego Księcia – wyalienowanego, szukającego rozpaczliwie przyjaźni, umierającego, by powrócić do domu, znajdującego znacznie od siebie dojrzalszego przyjaciela u kresu życia – można tu doszukiwać się licznych analogii do losów Księcia Reichstadtu i ich teatralnego ujęcia.

Prawdopodobieństwo choćby dalekiej inspiracji jest tym większe, że sztuka Rostanda była jednym z najważniejszych teatralnych wydarzeń dla pokolenia Saint-Exupéry’ego (pisarz urodził się w roku prapremiery, 1900), wystawiano ją przed wojną na całym świecie, a na dodatek była bardzo źle widziana lub wręcz zakazana w okupowanej Francji i Francji Vichy. Saint-Exupéry uciekł z Francji zaraz po rozejmie 1940 roku, w Ameryce był jednym z głównych emigracyjnych działaczy – „głosów” – Résistance, a ostatecznie powrócił do Francji w 1944 roku i osobiście wziął udział w ruchu oporu, co dla lotnika stało się możliwe po wyzwoleniu Korsyki, która mogła posłużyć za bazę – w tym dla lotnictwa amerykańskiego. Z niewielkiego lotniska pod Bastią (ale nie tego funkcjonującego do dziś, gdzie ponoć stoi pomnik, którego nie udało mi się jednakowoż zlokalizować), Saint-Exupéry wyruszył w ostatnią misję. Mały Książę zaś powstał w 1943 roku w Ameryce, został wydany nakładem autora, a we Francji ukazał się dopiero pośmiertnie, w 1946 roku.
To wszystko uprawomocnia przytoczoną hipotezę, zwłaszcza że Rostandowe „Orlątko” było dla tego pokolenia oczywistością, memem, jakbyśmy dziś powiedzieli, czytelnym odwołaniem, portrety Księcia Reichstadtu zaś łatwo rozpoznawalnymi ikonami. Jest zresztą jeszcze jeden aspekt tych hipotetycznych powiązań, których autorka cytowanego artykułu nie rozwija. Mały Książę jest mianowicie dedykowany najbliższemu przyjacielowi Saint-Exupéry’ego, pisarzowi Léonowi Werthowi (to jemu poświęcony jest „List do zakładnika” Saint-Exupéry’ego; miał on być wstępem do powieści 33 dni, poświęconej klęsce 1940 roku – wywiezionej przez Saint-Exupéry’ego do Ameryki i następnie zagubionej przez wydawcę, niedawno odnalezionej i wydanej), który ze względu na żydowskie pochodzenie również w 1940 roku uciekał – ukrył się w górach Jury i przeżył tam wojnę (w dedykacji „cierpi głód i chłód”). Z jednej strony mamy więc konkretnego człowieka będącego „zakładnikiem” wojennej rzeczywistości, z drugiej – Francję jako zakładniczkę Niemiec – czyli dokładnie to, czym jest u Rostanda Książę Reichstadtu, a także to, czym stał się w związku z powrotem jego szczątków do Paryża z nadania Hitlera w 1940 roku…

Uzupełnienie z kwietnia 2022. Przejrzałam część prywatnych archiwów Saint-Exa, dostępnych w Archives Nationales de France, konkretnie jego bardzo liczne listy do matki, głównie z lat szkolnych i młodzieńczych. Antoine nie pisze tam zbyt wiele o doświadczeniach „kulturalnych”, zazwyczaj co najwyżej wspomina, że „był w teatrze”, nie wymieniając tytułów. Natomiast jedyną postacią historyczną, której poświęca cały sporą część długiego listu, zaopatrując go w rysunki, jest Napoleon. Interesujące, prawda? Na obrazku – jeden z tych rysunków, zdjęcie wykonane na wystawie poświęconej Małemu Księciu w Musée des Arts Decoratifs w Paryżu, gdzie wolno było fotografować.
Ale to nie koniec napoleońskich powiązań – zapowiedziałam, że będą dwa Orlątka. Otóż księżyc asteroidy nazwanej na cześć ostatniej cesarzowej Eugenią (konkretnie jest to spora asteroida 45 Eugenia) został nazwany Petit Prince na cześć syna Napoleona III, Prince Impérial, ponieważ odkrywcy dopatrzyli się z kolei podobieństw losów Małego Księcia (który pochodził z asteroidy) i Napoleona IV, włącznie ze śmiercią w Afryce.
Planuję w najbliższym czasie poszperać za choćby drobnym śladem zwłaszcza znajomości Rostanda w archiwach autora, aczkolwiek nie są one niestety bardzo obszerne, w każdym razie te, które są dostępne w archiwach państwowych. Hipoteza natomiast na pewno znajdzie się w książce o Orlątku, choćby jako wzmianka.
Cytat z Małego Księcia w nowym, zaprzyjaźnionym i na dodatek dostępnym za darmo przekładzie Agaty Kozak, której dziękuję za informację o jego powstaniu.