Klucz do legendy

I. Klucz ze Świętej Heleny

„Towar jest wart tyle ile ktoś zechce zapłacić”. Skoro więc ktoś zapłacił 82 tys. funtów (plus ok. 30% ceny jako opłatę dla domu aukcyjnego) za klucz, to najwyraźniej ten klucz tyle był wart 😉

Sotheby’s 2021

A chodzi o nie byle klucz. Kilka dni temu w Sotheby’s (a prestiż domu często wpływa na cenę) sprzedany został „klucz ze Świętej Heleny”. Jego wartość była szacowana oryginalnie na marne 3-5 tys. funtów, przebicie więc powala. Obserwuję dużo aukcji napoleoników i tak dużej rozbieżności między wyceną a rezultatem chyba nie widziałam. Pamiątki ze Św. Heleny są drogie, ale rzadko aż tak, wycena domu aukcyjnego była więc rozsądna.

Lord Holland (mal. Sir George Hayter)

Zwłaszcza że przedmiot należy do gatunku „proweniencji z rodzinnej legendy”. Taka legenda sama w sobie miewa dużą wartość, zwłaszcza jeśli towarzyszą jej jakieś „uwiarygodnienia” (jak tu), jest bowiem co najmniej dowodem popularności postaci, co w przypadku akurat tego klucza jest dość istotne. Na dodatek wedle opisu ta proweniencja jest bardzo atrakcyjną samą w sobie, bo klucz miał być przywieziony ze Świętej Heleny przez syna Lorda Hollanda (Henry’ego Vassall-Foxa, bratanka liberalnego, profrancuskiego ministra Charlesa Jamesa Foxa), którego żona była wielbicielką Napoleona i np. dostarczała cesarzowi na Św. Helenę książki i słodycze. To o Lordzie Hollandzie mówiło się, że gdyby pod Waterloo wygrał Napoleon, a rząd konserwatywny upadł, on zapewne objąłby stanowisko premiera, a kurs brytyjski wobec napoleońskiej Francji zmieniłby się o 180 stopni. I zasadniczo mielibyśmy być może zupełnie inny świat. Ale wróćmy do naszego klucza.

Klucz, jak widać na katalogowym zdjęciu, zawinięty był w trzy kawałki papieru złożone w formy „kopert”, zgodnie ze zwyczajem epoki. Na dwóch jest bardzo podobny tekst „Klucz do pokoju w Longwood, w którym zmarł Napoleon, a który osobiście wyjąłem z zamka/drzwi” oraz data [6 września] 1822; na trzecim napisano „Kawałek papieru, bliski miejsca, gdzie stało łóżko, na którym zmarł Napoleon”, data 1822. (Ale co właściwie oznacza „Bit of the Paper, close to the spot where Napoleon’s bed, in which he died, stood”? Kawałek tapety, która się nie zachowała? Jakiś świstek podniesiony z podłogi?) Do tego podpisy na dwóch mniejszych, białych kartkach, które można rozszyfrować jako C. R. [Charles Richard] Fox. Na największej, ewidentnie zewnętrznej „kopercie” (tej powtarzającej tekst o kluczu), niebieskiej, nie ma takiego podpisu, jest za to data 1862 (urodzony w 1796 r. Charles Richard zmarł w roku 1873). Dom aukcyjny tak pisze o proweniencji: „Podobno [z] Longwood House, St Helena; Charles Richard Fox (1796–1873); być może [prezent] dla jego matki, Elizabeth Vassall Fox, baronowej Holland (1771–1845)”, dopisek „później u potomków”, i dalej już o samej Lady Holland, jej wsparciu dla Napoleona oraz pamiątkach od niego otrzymanych (m.in. cennej złotej tabakierze).

Longwood po śmierci cesarza przeszło z powrotem w ręce Kompanii Wschodnioindyjskiej i było użytkowane przez prywatnych farmerów, rodzinę Mossów – pozostawało w ich rękach w latach 1822-1856. (W latach 1858-1859 Napoleon III zdołał uzyskać przekazanie Longwood i the Briars rządowi francuskiemu, w którego rękach te posiadłości jako eksterytorialne pozostają do dziś). W 1821 roku w domu musiało pozostać sporo drobiazgów, których nie rozebrano w pierwszym rzucie pobierania relikwii, ale w 1822 oryginalnych przedmiotów było już zapewne niewiele. Niemniej akurat los kluczy z Longwood jest plus minus znany. Mogło ich być co najwyżej dwanaście, bo tyle było drzwi z zamkami w całym domu. Wiadomo, że klucze zabrali ze sobą towarzysze wygnania, a zapewne i Anglicy; wiadomo, że następnie pozbawione kluczy zamki wymieniono. Los dwóch autentycznych kluczy jest znany: jeden, zabrany przez byłego łowczego, Jeana-Abrama Noverraza, znajduje się w muzeum kantonalnym w Lozannie; drugi, zabrany przez doktora Antommarchiego, po licznych dobrze udokumentowanych perypetiach wrócił do zamienionego na muzeum Longwood, gdzie znajduje się też osiem innych kluczy, które jednakowoż nie są raczej oryginalne, ale pochodzą z czasów użytkowania domu przez Mossów. Jest jeszcze jedna ciekawostka: wg informacji podanej na stronie Fondation Napoléon klucz z aukcji to model z końca XVIII w., ale to akurat nie świadczy na niekorzyść autentyczności, bo zarówno zamki z 1815, jak i wstawione później, mogły być starymi modelami – mówimy wszak o miejscu dość „na końcu świata”. W każdym razie niewykluczone, że ktokolwiek zabrał jakiś klucz z Longwood w 1822 roku, mógł przywieźć do Europy klucz otwierający, owszem, pokój cesarza – ale nie ten oryginalny, tylko wstawiony przez Mossów.

Lady Holland z synem (mal. Louis Gauffier)

Jest jeszcze jedno pytanie: czy Charles Richard Fox w 1822 odbył podróż na Świętą Helenę? Fakt taki nie jest wymieniony w Dictionnaire historique de Sainte-Hélène (2004), choć są tu hasła poświęcone lordowi i lady Holland. I jakkolwiek z osób związanych z wyspą po 1821 pojawia się głównie książę de Joinville wraz z ekipą retour des cendres, wątpliwe, żeby syn Hollandów nie został choćby wspomniany, gdyby istotnie na Św. Helenę pojechał rok po śmierci Napoleona. Takiej podróży nie wspomina też brytyjski Dictionary of National Biography w haśle poświęconym Charlesowi Richardowi, ani też oficjalny portal poświęcony historii parlamentu brytyjskiego. Ale ponieważ nic nie jest niemożliwe, zajrzałam do dwutomowej opowieści o Holland House, będącej tak naprawdę opowieścią o jego właścicielach, pióra krewnego i nowego właściciela Holland House (zakupionego od Lady Holland), lorda Ilchestera (zm. 1959). Tak się składa, że Giles Fox-Strangways, Szósty Earl Ilchester, był „trustee” National Gallery i British Museum – co nieco zmniejsza szanse zagubienia cennej pamiątki. Bo to on musiałby być na jakimś etapie jej właścicielem, skoro na aukcję trafiła „przez potomków” (Charles Richard, jedyny syn, potomków nie miał, ale załóżmy, że chodzi o krewnych-spadkobierców).

C. R. Fox w wieku 16 lat (1812)

Bardzo młody Fox służył, owszem, w marynarce, ale tylko w latach 1809-13, był pod Kadyksem i Tarragoną, ale nie na południowym Atlantyku. Następnie w roku 1815 związał się z pieszymi grenadierami i służył w kilku pułkach. I jakkolwiek formalnie był np. adiutantem Wilhelma IV, zasadniczo przez większość życia zajmował się głównie numizmatyką, w związku z czym w 1820 roku odbył podróż do Grecji oraz na Bliski Wschód. Historia brytyjskiego parlementaryzmu nie wspomina wprawdzie o Św. Helenie, ale potwierdza kilkumiesięczną obecność młodego Foxa w Kraju Przylądkowym na przełomie 1821 i 1822 roku, konkretnie w Grahamstown, gdzie akurat stacjonował jego pułk (od 1822 ojciec wykupił mu jednak patent oficerski w pułku stacjonującym w Anglii, więc młodzieniec powrócił do Londynu). Niemniej tu pojawia się przynajmniej okienko: statek, na którym Charles Richard miał wg dyrektora muzeum Longwood wrócić do Plymouth, zawinął do angielskiego portu w listopadzie 1822 r., co czyni wizytę na wyspie możliwą, choć nadal zagadkowe jest całkowite milczenie o niej w dokumentach związanych z rodziną Hollandów, a także w archiwach w Jamestown. O wizycie na Św. Helenie nie ma też ani słowa w korespondencji syna z matką, a tu już naprawdę trudno sobie wyobrazić, żeby nie została wspomniana, zważywszy sympatie lady Elizabeth, a także domniemanie, że klucz miałby być prezentem dla matki.

Wedle doniesień prasowych dotyczących aukcji klucz odnaleźli „potomkowie Charlesa Richarda Foxa” (który, przypomnijmy, nie miał dzieci, w każdym razie oficjalnych), co więcej – rodzina miała wiedzieć o istnieniu relikwii, ale nie mogła jej przez lata znaleźć. Wedle tychże doniesień, Fox miałby być na Św. Helenie „za życia Napoleona”, co zasadniczo wyklucza datę 1822 (chyba że pójdziemy tropem np. mojego ulubionego filmu, Monsieur N).

Istnieje jeszcze możliwość, że klucz wraz z jego legendą przywiózł ktoś inny. W Holland House – napiszę o tym kiedyś więcej – częstymi gośćmi byli członkowie rodziny Bonaparte, liberalni politycy, artyści, zwolennicy Napoleona, bywał tu także np. doktor O’Meara po jego odesłaniu ze Św. Heleny. Natomiast Montholonowi i Gourgaudowi odmówiono zaraz po powrocie do Europy wstępu na Wyspy Brytyjskie głównie dlatego, że obawiano się celebracji w domu Hollandów. Niewykluczone jednak, że przemknął się tam ktoś mało znaczący, może zresztą jakiś Brytyjczyk, może ktoś ze stacjonujących tam żołnierzy, który taką pamiątkę Lady Holland ofiarował. Opisy w prasie i w domu aukcyjnym sugerują, że właścicielami byli spadkobiercy jakiegoś „żołnierza”, a jakkolwiek Charles Richard Fox w wojsku służył i oficerem był, nie jest to jego główny powód do chwały, w przeciwieństwie do numizmatyki oraz działalności politycznej.

Holland House, dziś nieistniejący

Oczywiście, taka możliwość istnieje, niemniej kiedy Lord Ilchester wymienia „ciekawe pamiątki po wielkim człowieku [Napoleonie] znajdujące się jeszcze dziś w Holland House”, są wśród nich „kryształowy medalion zawierający włosy (…), miniaturowy krzyż Legii Honorowej (…), pierścień (…) przywieziony dla Lady Holland ze Św. Heleny, przysłany przez madame Bertrand (…), jedna ze skarpetek, które miał na sobie Napoleon w chwili śmierci”. Jakie są szanse, że Ilchester nie wspomniałby w tym kontekście klucza? Chyba że tenże istotnie zaginął albo też po prostu został przez Lady Holland komuś podarowany i w ten sposób znalazł się w rękach dalszej rodziny. Albo też do końca życia posiadał go jednak Charles Richard i po nim odziedziczył klucz jakiś krewny. Co nadal nie wyjaśnia ostatecznie, skąd się wziął w Europie, aczkolwiek możliwości jest kilka. Od nie niemożliwej krótkiej wizyty młodego Foxa na wyspie, po fakt wymienienia przez Ilchestera konkretnego oficera, który przywiózł pierścionek od pani Bertrand. To ostatnie zwiększa prawdopodobieństwo, że ktoś taki mógł klucz przywieźć. Człowiekiem, który przekazał udokumentowaną pamiątkę, był kapitan, wg innych źródeł major, William Thomas Poppleton, de facto brytyjski ordynansa Napoleona, jeden z nielicznych Brytyjczyków, z którymi cesarz się zaprzyjaźnił. Czy mógł on przywieźć także klucz? Nie niemożliwe, aczkolwiek mało prawdopodobne, bo Poppleton wypadł z łask sir Hudsona Lowe i od 1818 roku nie bywał już w Longwood. Co nie oznacza, że nie był tam w 1822, oczywiście. Warto też dodać, że pamiątki przywiezione ze Św. Heleny wg tradycji właścicieli przez Poppletona pojawiały się już wcześniej na aukcjach.

W sumie najmniejsze wątpliwości budzi sam klucz: nie takie relikwie wożono ze Św. Heleny. Na jego korzyść przemawiają wspomniane wcześniej kartki papieru, niewątpliwie z epoki, pismo też pasuje (i na oko nie eksperta od grafologii nawet mogłoby pasować do innych znanych autografów, choć jest mniej porządne), a także paradoksalnie to, że o nie było o nim dotychczas wiadomo, czyli nie ma np. pięciu kluczy opisywanych jako „od sypialni Napoleona”, konkurujących o to, który jest prawdziwy. Że może to być klucz nieoryginalny, czyli od byłej sypialni, z zamku zamontowanego przez Mossów, już wspomnieliśmy.

Longwood w 1951 r., tuż przed rozpoczęciem prac remontowych

Zagadka ta zapewne nigdy nie zostanie z pewnością rozwiązana, nie wiadomo też, co stało się z pozostałymi dziesięcioma oryginalnymi kluczami z Longwood. Trudno jednak nie zgodzić się ze specjalistą z domu aukcyjnego, który mówi: „Bardzo często widujemy pamiątki związane z Napoleonem, np. ważne meble pochodzące z jego wspaniałych pałaców. Jest jednak coś w kluczu, który pochodzi z miejsca jego uwięzienia, a zwłaszcza jeśli jest to klucz do pokoju, w którym umarł. Jest w tym coś nie z tego świata…” Owszem, jest, nawet jeśli to tylko rodzinna legenda, a nawet gdyby było tak, że klucz przywiózł do Anglii jakiś zupełnie inny pan Fox, bo to przecież nie jest rzadkie nazwisko, podobnie jak inicjały C.R. Albo że Charles Richard jedynie opisał przedmiot i podpis nie odnosi się do osoby, która go przywiozła, a tylko do właściciela. Wątpliwe, czy kiedykolwiek dowiemy się więcej o być może najdroższym kluczu świata. Ale w zasadzie to jest w tej historii najmniej istotne. Ten klucz jest bardziej symbolem trwałości legendy niż rzeczywistym przedmiotem, i zapewne na tym polega jego główna wartość.

Natomiast jako kodę do tego wszystkiego przytoczę kilka tytułów gazetowych, bo aukcja oczywiście zrobiła niezły splash. Tytułów, które nieźle ilustrują stopień niezrozumienia, jak wyglądała sytuacja na Świętej Helenie: „Key to Napoleon’s prison room fetches over $111K at London auction”, „Key which unlocked Napoleon’s prison bedroom door going under the hammer”, „Key to Napoleon’s dead prison goes to auction in UK”, wreszcie wręcz „”Napoleon’s cell key sells for £81,900”.

Nawiasem mówiąc, zaraz po aukcji angielska wikipedia dopisała jako pewnik o Charlesie Richardzie „He was present around the time of Napoleon’s incarceration on St Helena and subsequently removed a key to the bedroom where Napoleon was lodged. This was given to his mother – Lady Holland – due to her Napoleonphile attitudes and auctioned in 2021″…

II. Kwiatki z Prateru

Kiedy opublikowałam facebookową wersję powyższej notki, znajomy zażartował, że myślał, że ja to kupiłam (chciałabym mieć takie możliwości…), znajoma zaś zapytała, jaką potrzebę czy pasję zaspokaja zbieranie przedmiotów należących do innych ludzi. Na pytanie odpowiedziałam w komentarzu, w skrócie tak: dla mnie potrzebę obcowania z przeszłością. Dlatego czasem wiedziona odruchem serca kupuję, zwłaszcza na targach staroci, album z anonimowymi dziewiętnastowiecznymi zdjęciami czy jakiś poruszający naiwnością obrazek za parę euro. Z jednej strony mam poczucie, że coś z tej przeszłości ocalam, z drugiej – osobiście z nią obcuję. A w przypadku ludzi sławnych – cóż, ma się poczucie dotykania spraw, które miały wpływ na losy świata.

Tyle że moja kolekcja jest skupiona na osobie, która żywcem wpływu na losy świata nie miała, a mimo to stała się sławna – Orlątku, jedynym legalnym synu Napoleona. I właśnie z Orlątkiem wiąże się poniekąd sytuacja odwrotna od opisanej z kluczem. Otóż zdarzyło mi się kupić na aukcji za cenę wywoławczą, na dodatek poniżej szacowanej, archiwum dokumentów związanych z jednym z nauczycieli Orlątka. W celach po części naukowych, po części kolekcjonerskich. I co odkryłam w teczkach, opisanych wyłącznie jako dokumenty przez najwyraźniej niestarannego eksperta (był to spory paryski dom aukcyjny, ale nie gigant jak Christie’s czy Sotheby’s)? Paczuszkę, w której znajdowały się włosy oraz kwiatki zebrane na Praterze przez Księcia Reichstadtu (czyli Orlątko). Czyli dokładnie taka pamiątka jak klucz, nawet bardziej osobista i z całkowicie pewną proweniencją. Gdyby opis tych przedmiotów trafił do katalogu, zapewniam was, że nie byłoby mnie stać na zakup. A więc różnie to z aukcjami bywa.

Reklama

2 comments

  1. […] 9) Za jeden z najbardziej prawdopodobnych scenariuszy „gdybania” – gdyby Napoleon wygrał pod Waterloo – uważa się taki, że upada konserwatywny rząd brytyjski, a na czele nowego, whigowskiego, staje Lord Holland (Henry Vassall-Fox), bratanek liberalnego ministra Charlesa Jamesa Foxa, podobnie jak stryj zwolennik ugody z Francją i prywatnie wielbiciel Napoleona (Lady Holland była w następnych latach główną dostarczycielką książek na Św. Helenę), co kończy wojnę (bo kolejne koalicje angielskim pieniądzem stały). Co dalej – osobna sprawa. [O Foxach i tajemniczym kluczu ze Św. Heleny więcej tutaj] […]

    Polubienie

  2. […] Na Elbę Napoleon wywiózł ponad pięć tysięcy woluminów, podobnie zróżnicowanych jak każda podręczna biblioteczka. Książki te pozostały na wyspie, tworząc podwaliny biblioteki publicznej (o różnych napoleońskich inwestycjach na Elbie innym razem). Natomiast na Św. Helenie brak książek był dla wygnanego cesarza jednym z głównych źródeł cierpienia. Sir Hudson Lowe, gubernator wyspy i nemezis Napoleona (po raz pierwszy ich drogi przecięły się podczas oblężenia Tulonu w 1793), wiedział o tym doskonale i blokował transporty książek, gazety zaś metodycznie cenzurował (wycinał fragmenty), żeby nie zawierały niepożądanych informacji (np. o zmianie nastrojów w Anglii). Niestrudzona Lady Holland, żona głównego opozycyjnego, liberalnego polityka, który zapewne zostałby premierem, gdyby Napoleon wygrał pod Waterloo, a konserwatywny rząd w Anglii upadł, robiła, co mogła, by dostarczyć więźniowi jak najwięcej lektur. (Nieco więcej o Hollandach tutaj). […]

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s