O pierwszych portretach Króla Rzymu już pisałam. Z okazji dzisiejszej rocznicy – to 20 marca o godzinie 10.10 (albo 10.20) urodził się następca cesarskiego tronu Francji – o jednym z najbardziej symbolicznie nasyconych portretów cesarskiego malucha, którego twórcą jest znakomity malarz Pierre-Paul Prud’hon.

Jednym z głównych nurtów wczesnej ikonografii były wszelkiego rodzaju alegorie, często nawiązujące do mitologii rzymskiej, np. poprzez wilczycę kapitolińską, ale też takie bardziej „zwyczajne”, jak np. wystawiony na tym samym Salonie roku 1812 pastel Antoine François Calleta, „Alegoria narodzin Króla Rzymu”, wyróżniony jedynie pomniejszym medalem, zaginiony i znany jedynie z reprodukcji na rycinach.

Dzieło to nie spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem, dyrektor ówczesnego Musée Napoléon (czyli Luwru), Dominique-Vivant Denon, napisał o nim, że „gorliwość [artysty] nie została uwieńczona sukcesem”. Dziś trudno odmówić pewnego uroku temu niemalże „świętemu obrazkowi” i jego naiwności. Symbolika nie jest tu skomplikowana: kołyska (o zdobieniach przypominających autentyczną kołyskę Króla Rzymu) umieszczona wśród chmur, wśród których łagodne zefiry czuwają nad niemowlęciem, wstęga Legii Honorowej, rękojeść szabli, przed kołyską cesarski orzeł trzymający lombardzką żelazną koronę (koronacyjne insygnium Królestwa Włoch), w rączce dziecka gałązka oliwna, symbol pokoju. Do tego sam mały Napoleon spoglądający ku patrzącemu anielskim, a zarazem bardzo świadomym wzrokiem.
Symbolika u Prud’hona, skądinąd jednego z najwybitniejszych artystów epoki, jest znacznie bardziej skomplikowana i mniej rzucająca się w oczy. Oddajmy głos pisarzowi z epoki: „Cesarskie dziecko zostało ukazane nago, śpiące na trawie. Jego głowa spoczywa na poduszce, a ciało leży na purpurowej, haftowanej złotem tkaninie. Zielone gałązki laurów, mirtu i rośliny zwanej kwiatem cesarskim [= cesarska korona] pochylają się przed niemowlęciem, jakby oddawały mu cześć i obiecywały moc wielkiego Wiatru Północnego. Światło przywodzące na myśl świt oświetla tę pełną wdzięku kompozycję, wyróżniającą się gładkością pociągnięć pędzla i świeżą paletą barw. Postać Króla Rzymu jest bliska naturalnym rozmiarom.” (Charles Paul Landon, Annales du musée et de l’École moderne des beaux-arts, Salon 1812, Paris 1812)

Dobór roślin w tym sielskim krajobrazie nie jest przypadkowy: symbolika łączy je ze sławą (laur), nieśmiertelnością i pokojem (mirt), władzą cesarską (korona cesarska). Pozornie nie ma na tym obrazie innych imperialnych symboli: brak Legii Honorowej, z którą mały Król Rzymu był portretowany zarówno w stylistyce realistycznej, jak i alegorycznej, brak atrybutów militarnych, brak nawiązań rodzinnych. A jednak coś przykuwa wzrok: układ barw elementów tworzących prowizoryczną kołyskę wśród natury. Biała pieluszka, czerwono-purpurowa tkanina, niebieska poduszka- czyli francuska [drapeau] tricolore. Barwy rewolucyjnej flagi, obowiązującej również za czasów Cesarstwa. Czyli jednak Prud’hon przemycił przekaz polityczny, choć uczynił to niezwykle subtelnie.
Utwory pisane na cześć narodzin Króla Rzymu (można je liczyć w setkach, jeśli nie tysiącach) bardzo często odwoływały się do mitu złotego wieku, który ma powrócić wraz z pokojowymi rządami Napoleona II, któremu wojowniczy ojciec przygotował imperium. Obraz Prud’hona przywołuje podobne skojarzenia: oto maleńkie, bezbronne dziecko, śpiące spokojnie wśród dzikiej natury, która jest dla niego życzliwa, zapowiadając czasy, w których lew będzie spokojnie leżał koło baranka.
[…] Oczywiście bardzo wcześnie zaczęły też powstawać obrazy alegoryczne – o jednym z nich piszę tutaj. […]
PolubieniePolubienie